I ruszyliśmy w podróż powrotną gdzie jeszcze raz spojrzeliśmy na Yosemite National Park:
Naszym kolejnym celem była:
Czyli amerykański region słynący z win. Niestety po dotarciu na miejsce większość winiarni była już zamknięta (cen win nie znam natomiast możliwość degustacji 4-5 kieliszków wina to ok. 25 $ za osobę) i nie pozostało nam nic innego jak samochodowa przejażdżka wśród posiadłości i bujnie rosnących winogron:
Nocleg tym razem mieliśmy w Vallejo. Po długiej i męczącej trasie (korki…) udaliśmy się do:
a następnie już do motelu bo rano czekało San Fransisco
:DDzień 11
Ostatni dzień naszej samochodowej podróży rozpoczęliśmy wcześnie rano od wymeldowania się z motelu w którym spędziliśmy noc:
Obraliśmy kierunek na San Francisco gdzie mieliśmy zwrócić samochód do:
a następnie zostawić bagaże w motelu. Po drodze w kierunku SF postanowiliśmy zatrzymać się w Sausalito by obejrzeć słynne pływające domy:
Do każdej części prowadził długi pomost:
na którego początku zawsze znajdowały się skrzynki na listy…po prostu normalne osiedle
:D :
Niektóre z domów/łodzi przybierały ciekawe kształty:
Praktycznie każdy z domów był ciekawie przystrojony:
Warto było się zatrzymać:
Niestety czas nas gonił, trzeba było ruszać dalej tym bardziej że czekała na nas jedna z największych atrakcji tego wyjazdu:
Wysoki na 227 metrów, długi na 2 737 metrów, wiszący most łączący San Francisco z hrabstwem Marin…Golden Gate Bridge:
Ze wzgórza za mostem od strony hrabstwa można podziwiać panoramę SF:
oraz słynną wyspę z jeszcze słynniejszym więzieniem:
Biorąc pod uwagę, że w planach mieliśmy jeszcze ponowne odwiedzenie GG po zrobieniu obowiązkowych zdjęć ruszyliśmy dalej zaliczając oczywiście przejazd mostem (ok. 7 dolarów) kierując się w stronę:
by oddać samochód:
Ostatecznie licznik zatrzymał się na:
Zwrot samochodu przebiegł bez problemów a ponieważ wcześniej udało nam się zostawić bagaże w motelu postanowiliśmy prosto z lotniska:
udać się do centrum tzw. BART-em. Po wyjściu z metra pierwsze kroki skierowaliśmy na szybkie jedzenie
:) :
Ponieważ centrum i zatokę mieliśmy jeszcze podczas naszego pobytu parę razy odwiedzić a tym samym bardziej zapuścić się w tutejsze atrakcje to w to popołudnie postanowiliśmy po prostu pokręcić się trochę po: Downtown:
pozwolę się tracić
8-) mieliśmy dokładnie taka sama akcje na tym lotnisku tylko ze w hertzu, nie pamiętam może przypadkiem to jest ten sam agent obsługujący obie firmy. również dostaliśmy Hyundai Accent . W waszym przypadku byliście zadowoleni a ja osobiście jednak żałuje że nie mimo zmęczenia nie usiadłem gdzieś z boku z netem i nie zarezerwowałem ponownie przez stronę czegoś lepszego ( wychodzi taniej niż w kiosku na lotnisku) . Nie wiem jak wasz Hyundai ale nasz nie dawał rady w miejscach gdzie były wzniesienia , szczególnie w Death Valley czy też drodze do Yosemite , trzeba było robić porządna redukcje nawet do 3go biegu żeby dał rade wtoczyć pod górkę przez co finalnie pomimo taniej benzyny nie było to ani ekonomiczny ani komfortowy wynajem a różnica w wyżej klasie była o ile dobrze pamiętam przez stronę około 20$ a na miejscu w kiosku 70$.ps Gdzieś czytałem i byłem pozytywnie zaskoczony poziomem spalania 3L Mustanga.
Jak pamiętam Hertz był zaraz obok Alamo
:D Nasz Hyundai również się dusił podczas naszych wycieczek po parkach. My jednak z pełną świadomością na tak mały samochód się zdecydowaliśmy. W planach mieliśmy korzystanie z niego przez 10 dni i przejechanie ok. 1,5 tys. mil (w porównaniu z poprzednim wyjazdem gdy zrobiliśmy ok 6 tys. mil to prawie nic
8-) ). Biorąc pod uwagę, że z parków zaliczyliśmy tylko Sekwoje i Yosemite to z kosztami benzyny zmieściliśmy się w budżecie.Napisałem, ze dobrze się stało gdyż ewidentnie Alamo chciało nas namówić na większy (z tego co pamiętam dodatkowy koszt ok. 20$ za dzień) tłumacząc, że ten samochód nie ma bagażnika (mam tu pretensje do siebie, że kompletnie nie skojarzyłem że chodzi o hatchback ale nie mogłem przypomnieć sobie tego modelu –efekt długiej podróży), rzeczy pozostawione są na widoku, że jak ktoś się włamie to ubezpieczenie tego nie pokryje i ogólnie tak jak wspomniałem czego spodziewamy się za marne grosze. Oczywiście okazało się, że bagażnik jest, spokojnie walizki (jedna wielka, duża mała) się zmieściły. I tylko niepotrzebnie człowiek nerwy stracił i trochę radości z wyjazdu już na samym początku.
Wiem ze nie w temacie.Ale planuję wybrać się do Kalifornii w listopadzie.Pytanie moje jakiej pogody się spodziewać,czy warto w tym okresie tam jechać?dokładnie w listopadzie po 15tym,czyli druga połowa miesiaca
Wypatrzyliśmy kolejny wodospad:
I ruszyliśmy w podróż powrotną gdzie jeszcze raz spojrzeliśmy na Yosemite National Park:
Naszym kolejnym celem była:
Czyli amerykański region słynący z win. Niestety po dotarciu na miejsce większość winiarni była już zamknięta (cen win nie znam natomiast możliwość degustacji 4-5 kieliszków wina to ok. 25 $ za osobę) i nie pozostało nam nic innego jak samochodowa przejażdżka wśród posiadłości i bujnie rosnących winogron:
Nocleg tym razem mieliśmy w Vallejo. Po długiej i męczącej trasie (korki…) udaliśmy się do:
a następnie już do motelu bo rano czekało San Fransisco :DDzień 11
Ostatni dzień naszej samochodowej podróży rozpoczęliśmy wcześnie rano od wymeldowania się z motelu w którym spędziliśmy noc:
Obraliśmy kierunek na San Francisco gdzie mieliśmy zwrócić samochód do:
a następnie zostawić bagaże w motelu.
Po drodze w kierunku SF postanowiliśmy zatrzymać się w Sausalito by obejrzeć słynne pływające domy:
Do każdej części prowadził długi pomost:
na którego początku zawsze znajdowały się skrzynki na listy…po prostu normalne osiedle :D :
Niektóre z domów/łodzi przybierały ciekawe kształty:
Praktycznie każdy z domów był ciekawie przystrojony:
Warto było się zatrzymać:
Niestety czas nas gonił, trzeba było ruszać dalej tym bardziej że czekała na nas jedna z największych atrakcji tego wyjazdu:
Wysoki na 227 metrów, długi na 2 737 metrów, wiszący most łączący San Francisco z hrabstwem Marin…Golden Gate Bridge:
Ze wzgórza za mostem od strony hrabstwa można podziwiać panoramę SF:
oraz słynną wyspę z jeszcze słynniejszym więzieniem:
Biorąc pod uwagę, że w planach mieliśmy jeszcze ponowne odwiedzenie GG po zrobieniu obowiązkowych zdjęć ruszyliśmy dalej zaliczając oczywiście przejazd mostem (ok. 7 dolarów) kierując się w stronę:
by oddać samochód:
Ostatecznie licznik zatrzymał się na:
Zwrot samochodu przebiegł bez problemów a ponieważ wcześniej udało nam się zostawić bagaże w motelu postanowiliśmy prosto z lotniska:
udać się do centrum tzw. BART-em. Po wyjściu z metra pierwsze kroki skierowaliśmy na szybkie jedzenie :) :
Ponieważ centrum i zatokę mieliśmy jeszcze podczas naszego pobytu parę razy odwiedzić a tym samym bardziej zapuścić się w tutejsze atrakcje to w to popołudnie postanowiliśmy po prostu pokręcić się trochę po:
Downtown: