Pierwszy pełny dzień w San Fransisco postanowiliśmy spędzić spacerując jego ulicami, w górę i w dół powoli kierując się w stronę Golden Gate, którym mieliśmy się przespacerować wzdłuż i wszerz. Z hotelu do centrum dotarliśmy autobusem (podróż autobusem zasługuję na oddzielną opowieść…
:D ) i pierwsze kroki skierowaliśmy do Chinatown:
To największa poza Azją i najstarsza chińska dzielnica w Ameryce Północnej:
Pełno tutaj kiczowatych sklepików oplecionych latarniami i pagodami:
W związku z tym, że hotel mieliśmy bez opcji ze śniadaniem
:( postanowiliśmy zjeść coś lokalnego w tutejszym klimacie:
Następnie udaliśmy się pod górę, w stronę Russian Hill:
Tutaj chcieliśmy zobaczyć słynną Lombard Street, znaną jako „najbardziej poskręcaną ulicę na świecie”:
Na najsłynniejszym odcinku liczy ona osiem ostrych zakrętów:
Po zrobieniu obowiązkowych zdjęć ruszyliśmy w dół miasta:
Kolejnym celem był Golden Gate Bridge, do którego postanowiliśmy dostać się na piechotę idąc wzdłuż wybrzeża i podziwiając otaczający nas krajobraz:
Widok na miasto:
Cel naszej podróży na wyciągnięcie ręki:
Tuż przed wejściem na most znajduje się szereg pięknych domków:
pozwolę się tracić
8-) mieliśmy dokładnie taka sama akcje na tym lotnisku tylko ze w hertzu, nie pamiętam może przypadkiem to jest ten sam agent obsługujący obie firmy. również dostaliśmy Hyundai Accent . W waszym przypadku byliście zadowoleni a ja osobiście jednak żałuje że nie mimo zmęczenia nie usiadłem gdzieś z boku z netem i nie zarezerwowałem ponownie przez stronę czegoś lepszego ( wychodzi taniej niż w kiosku na lotnisku) . Nie wiem jak wasz Hyundai ale nasz nie dawał rady w miejscach gdzie były wzniesienia , szczególnie w Death Valley czy też drodze do Yosemite , trzeba było robić porządna redukcje nawet do 3go biegu żeby dał rade wtoczyć pod górkę przez co finalnie pomimo taniej benzyny nie było to ani ekonomiczny ani komfortowy wynajem a różnica w wyżej klasie była o ile dobrze pamiętam przez stronę około 20$ a na miejscu w kiosku 70$.ps Gdzieś czytałem i byłem pozytywnie zaskoczony poziomem spalania 3L Mustanga.
Jak pamiętam Hertz był zaraz obok Alamo
:D Nasz Hyundai również się dusił podczas naszych wycieczek po parkach. My jednak z pełną świadomością na tak mały samochód się zdecydowaliśmy. W planach mieliśmy korzystanie z niego przez 10 dni i przejechanie ok. 1,5 tys. mil (w porównaniu z poprzednim wyjazdem gdy zrobiliśmy ok 6 tys. mil to prawie nic
8-) ). Biorąc pod uwagę, że z parków zaliczyliśmy tylko Sekwoje i Yosemite to z kosztami benzyny zmieściliśmy się w budżecie.Napisałem, ze dobrze się stało gdyż ewidentnie Alamo chciało nas namówić na większy (z tego co pamiętam dodatkowy koszt ok. 20$ za dzień) tłumacząc, że ten samochód nie ma bagażnika (mam tu pretensje do siebie, że kompletnie nie skojarzyłem że chodzi o hatchback ale nie mogłem przypomnieć sobie tego modelu –efekt długiej podróży), rzeczy pozostawione są na widoku, że jak ktoś się włamie to ubezpieczenie tego nie pokryje i ogólnie tak jak wspomniałem czego spodziewamy się za marne grosze. Oczywiście okazało się, że bagażnik jest, spokojnie walizki (jedna wielka, duża mała) się zmieściły. I tylko niepotrzebnie człowiek nerwy stracił i trochę radości z wyjazdu już na samym początku.
Wiem ze nie w temacie.Ale planuję wybrać się do Kalifornii w listopadzie.Pytanie moje jakiej pogody się spodziewać,czy warto w tym okresie tam jechać?dokładnie w listopadzie po 15tym,czyli druga połowa miesiaca
Fisherman’s Wharf:
Odwiedzić słynną Navy Pier 39:
Zwyczajnie pospacerować bez pośpiechu:
By w końcu metrem wrócić do motelu:
Dzień 12
Pierwszy pełny dzień w San Fransisco postanowiliśmy spędzić spacerując jego ulicami, w górę i w dół powoli kierując się w stronę Golden Gate, którym mieliśmy się przespacerować wzdłuż i wszerz.
Z hotelu do centrum dotarliśmy autobusem (podróż autobusem zasługuję na oddzielną opowieść… :D ) i pierwsze kroki skierowaliśmy do Chinatown:
To największa poza Azją i najstarsza chińska dzielnica w Ameryce Północnej:
Pełno tutaj kiczowatych sklepików oplecionych latarniami i pagodami:
W związku z tym, że hotel mieliśmy bez opcji ze śniadaniem :( postanowiliśmy zjeść coś lokalnego w tutejszym klimacie:
Następnie udaliśmy się pod górę, w stronę Russian Hill:
Tutaj chcieliśmy zobaczyć słynną Lombard Street, znaną jako „najbardziej poskręcaną ulicę na świecie”:
Na najsłynniejszym odcinku liczy ona osiem ostrych zakrętów:
Po zrobieniu obowiązkowych zdjęć ruszyliśmy w dół miasta:
Kolejnym celem był Golden Gate Bridge, do którego postanowiliśmy dostać się na piechotę idąc wzdłuż wybrzeża i podziwiając otaczający nas krajobraz:
Widok na miasto:
Cel naszej podróży na wyciągnięcie ręki:
Tuż przed wejściem na most znajduje się szereg pięknych domków:
I oto on: