Sama droga do parku przebiegła dość sprawnie i szybko. Już po przekroczeniu granicy parku naszym oczom ukazują się takie oto widoki:
Naszym punktem docelowym było Yosemite Valley gdzie mieliśmy zarezerwowane miejsce noclegowe na jednym z kilku tamtejszych pól namiotowych. Pierwszym punktem widokowym, ukazującym piękno tego miejsca jest tzw. Tunnel View z widokiem na dolinę:
Po nacieszeniu się tym widokiem ruszyliśmy dalej. Postanowiliśmy najpierw odwiedzić miejsce w którym przyjdzie nam spędzić najbliższe dwie noce czyli Upper Pines:
Zgodnie ze wszystkim wskazówkami zostawiliśmy całe nasze jedzenie w specjalnie do tego przygotowanych pojemnikach:
I ruszyliśmy dalej by już z samej doliny podziwiać ten piękny park. Wiosna to chyba najlepszy moment na to by najlepiej zobaczyć co Yosemite ma do zaoferowania (biorąc nawet pod uwagę, że zamknięta była Tioga Road). A jest co podziwiać i to praktycznie na każdym kroku:
Królami parku nie ma co ukrywać są wodospady. Tu Yosemite Falls a dokładnie Low Yosemite Falls:
A to już Yosemite Falls w całej okazałości:
I zwierzęta. Dużo zwierząt. Którym obecność tłumów nie przeszkadza:
Niesamowicie piękne są również formacje skalne:
Szczególnie podczas zachodu słońca:
A na koniec dnia postanowiliśmy tak jak większość obecnych w parku turystów spędzić wieczór nad grillo-ogniskiem
:) :
Był więc stek
:D :
I nieśmiertelne pianki:
A podczas konsumpcji nie przyszło nam nawet do głowy ze jutro spotkamy…
:oDzień 9
W związku z tym, że podczas naszego pobytu w Yosemite zamknięta była Tioga Road postanowiliśmy z samego rana wyruszyć do Glacier Point. Jest to jeden z kilku punktów widokowych, na który tłumnie przybywają turyści. Do samego punktu prowadzi bardzo malownicza droga, która pozwala na podziwianie pięknych widoków:
Tak jak wspomniałem wyruszyliśmy z samego rana. Tym samym na drodze praktycznie nie mijaliśmy żadnych samochodów. I właśnie chyba dzięki temu udało nam się zobaczyć jednego z mieszkańców tego Parku…
To nikt inny jak niedźwiedź czarny (amerykański), słynny Baribal, król leśnych i górzystych terenów. Z bliska można było zauważyć, że niedawno obudził się z zimowego snu i bardzo potrzebuje pokarmu. Po zrobieniu obowiązkowych zdjęć i nagraniu filmu ruszyliśmy dalej by podziwiać kolejne piękne miejsca, posuwając się powoli w górę:
Jak widać w wyższych partiach cały czas leżał śnieg:
Nie mogło obyć się bez widoku wodospadów:
W końcu dotarliśmy do celu i udaliśmy się na krótki szklak prowadzący do:
Stąd rozciąga się niesamowity widok na całą Yosemite Valley:
Z widokiem na Yosemite Fall:
To z Glacier Point rozciąga się piękny widok na Half Dom, czyli granitową formację skalną wznoszącą się na 2693 metry n.p.m:
Nie byłoby zdjęć z parków amerykańskich gdyby nie było na nich tych małych gryzoni, dla których pozowanie do zdjęć jest czymś naturalnym:
pozwolę się tracić
8-) mieliśmy dokładnie taka sama akcje na tym lotnisku tylko ze w hertzu, nie pamiętam może przypadkiem to jest ten sam agent obsługujący obie firmy. również dostaliśmy Hyundai Accent . W waszym przypadku byliście zadowoleni a ja osobiście jednak żałuje że nie mimo zmęczenia nie usiadłem gdzieś z boku z netem i nie zarezerwowałem ponownie przez stronę czegoś lepszego ( wychodzi taniej niż w kiosku na lotnisku) . Nie wiem jak wasz Hyundai ale nasz nie dawał rady w miejscach gdzie były wzniesienia , szczególnie w Death Valley czy też drodze do Yosemite , trzeba było robić porządna redukcje nawet do 3go biegu żeby dał rade wtoczyć pod górkę przez co finalnie pomimo taniej benzyny nie było to ani ekonomiczny ani komfortowy wynajem a różnica w wyżej klasie była o ile dobrze pamiętam przez stronę około 20$ a na miejscu w kiosku 70$.ps Gdzieś czytałem i byłem pozytywnie zaskoczony poziomem spalania 3L Mustanga.
Jak pamiętam Hertz był zaraz obok Alamo
:D Nasz Hyundai również się dusił podczas naszych wycieczek po parkach. My jednak z pełną świadomością na tak mały samochód się zdecydowaliśmy. W planach mieliśmy korzystanie z niego przez 10 dni i przejechanie ok. 1,5 tys. mil (w porównaniu z poprzednim wyjazdem gdy zrobiliśmy ok 6 tys. mil to prawie nic
8-) ). Biorąc pod uwagę, że z parków zaliczyliśmy tylko Sekwoje i Yosemite to z kosztami benzyny zmieściliśmy się w budżecie.Napisałem, ze dobrze się stało gdyż ewidentnie Alamo chciało nas namówić na większy (z tego co pamiętam dodatkowy koszt ok. 20$ za dzień) tłumacząc, że ten samochód nie ma bagażnika (mam tu pretensje do siebie, że kompletnie nie skojarzyłem że chodzi o hatchback ale nie mogłem przypomnieć sobie tego modelu –efekt długiej podróży), rzeczy pozostawione są na widoku, że jak ktoś się włamie to ubezpieczenie tego nie pokryje i ogólnie tak jak wspomniałem czego spodziewamy się za marne grosze. Oczywiście okazało się, że bagażnik jest, spokojnie walizki (jedna wielka, duża mała) się zmieściły. I tylko niepotrzebnie człowiek nerwy stracił i trochę radości z wyjazdu już na samym początku.
Wiem ze nie w temacie.Ale planuję wybrać się do Kalifornii w listopadzie.Pytanie moje jakiej pogody się spodziewać,czy warto w tym okresie tam jechać?dokładnie w listopadzie po 15tym,czyli druga połowa miesiaca
Sama droga do parku przebiegła dość sprawnie i szybko. Już po przekroczeniu granicy parku naszym oczom ukazują się takie oto widoki:
Naszym punktem docelowym było Yosemite Valley gdzie mieliśmy zarezerwowane miejsce noclegowe na jednym z kilku tamtejszych pól namiotowych. Pierwszym punktem widokowym, ukazującym piękno tego miejsca jest tzw. Tunnel View z widokiem na dolinę:
Po nacieszeniu się tym widokiem ruszyliśmy dalej. Postanowiliśmy najpierw odwiedzić miejsce w którym przyjdzie nam spędzić najbliższe dwie noce czyli Upper Pines:
Zgodnie ze wszystkim wskazówkami zostawiliśmy całe nasze jedzenie w specjalnie do tego przygotowanych pojemnikach:
I ruszyliśmy dalej by już z samej doliny podziwiać ten piękny park. Wiosna to chyba najlepszy moment na to by najlepiej zobaczyć co Yosemite ma do zaoferowania (biorąc nawet pod uwagę, że zamknięta była Tioga Road). A jest co podziwiać i to praktycznie na każdym kroku:
Królami parku nie ma co ukrywać są wodospady. Tu Yosemite Falls a dokładnie Low Yosemite Falls:
A to już Yosemite Falls w całej okazałości:
I zwierzęta. Dużo zwierząt. Którym obecność tłumów nie przeszkadza:
Niesamowicie piękne są również formacje skalne:
Szczególnie podczas zachodu słońca:
A na koniec dnia postanowiliśmy tak jak większość obecnych w parku turystów spędzić wieczór nad grillo-ogniskiem :) :
Był więc stek :D :
I nieśmiertelne pianki:
A podczas konsumpcji nie przyszło nam nawet do głowy ze jutro spotkamy… :oDzień 9
W związku z tym, że podczas naszego pobytu w Yosemite zamknięta była Tioga Road postanowiliśmy z samego rana wyruszyć do Glacier Point. Jest to jeden z kilku punktów widokowych, na który tłumnie przybywają turyści. Do samego punktu prowadzi bardzo malownicza droga, która pozwala na podziwianie pięknych widoków:
Tak jak wspomniałem wyruszyliśmy z samego rana. Tym samym na drodze praktycznie nie mijaliśmy żadnych samochodów. I właśnie chyba dzięki temu udało nam się zobaczyć jednego z mieszkańców tego Parku…
To nikt inny jak niedźwiedź czarny (amerykański), słynny Baribal, król leśnych i górzystych terenów. Z bliska można było zauważyć, że niedawno obudził się z zimowego snu i bardzo potrzebuje pokarmu. Po zrobieniu obowiązkowych zdjęć i nagraniu filmu ruszyliśmy dalej by podziwiać kolejne piękne miejsca, posuwając się powoli w górę:
Jak widać w wyższych partiach cały czas leżał śnieg:
Nie mogło obyć się bez widoku wodospadów:
W końcu dotarliśmy do celu i udaliśmy się na krótki szklak prowadzący do:
Stąd rozciąga się niesamowity widok na całą Yosemite Valley:
Z widokiem na Yosemite Fall:
To z Glacier Point rozciąga się piękny widok na Half Dom, czyli granitową formację skalną wznoszącą się na 2693 metry n.p.m:
Nie byłoby zdjęć z parków amerykańskich gdyby nie było na nich tych małych gryzoni, dla których pozowanie do zdjęć jest czymś naturalnym: